Forum Liceum o tradycji i smaku angielskiego króla. Strona Główna

 DlA CeUsI ;************************8888

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Marta
widmo z bijącym sercem.


Dołączył: 08 Cze 2007
Posty: 1964
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:13, 06 Wrz 2008    Temat postu: DlA CeUsI ;************************8888



Wielkie dzięki dla Cissy, która zgodziła się, bym z nią pisała i Kuby - za objaśnienie, jak można przenosić ludki ze zdjęcia do zdjęcia.
Endżoj!


Przez okno wpadały ostatnie promienie wrześniowego słońca. Chyba żaden z mieszkańców Chorzowa nic nie robił sobie z tego, że się ściemnia. Dzieci biegały po podwórkach i wrzeszczały, nie chciały dopuścić do siebie myśli, ze nazajutrz będą zbierać się do szkoły.
Szkoła, brr! Ce zamaszystym ruchem ręki zaciągnęła firankę i usiadła przed komputerem. Przez chwilę zastanawiała się czy uruchomić komunikator, czy włączyć film. Zaczęła wyliczać sobie, przesuwając myszką po ekranie. Wygrał film. Ale, że Ce była przekorna, włączyła serial, medyczno-komediowe cudo: Scrubs. Po chwili uśmiechała się na widok słodkiego, nieco ciapowatego J.D., któremu twarzy użyczał jej boski Zach Braff. Po jakimś czasie złapała się na zamglonym spojrzeniu, podarowanym ekranowi komputera. Postanowiła, że nie będzie taka żałosna i z bólem serca, po obejrzeniu kolejnych 15 odcinków Scrubs, wyłączyła komputer. Spojrzała na leżące przed nią książki i skrzywiła się. Wzięła podręcznik od biologii, zeszyt od matematyki i skierowała się w stronę łóżka, powkuwać. Naprawdę nie zamierzała zgarnąć po drodze wyczytanego już, porysowanego ołówkiem, jej ukochanego egzemplarza 'Twilight'. Po chwili podręczniki leżały w kącie, a szczęśliwa Ce leżała w łóżku, na nowo przeżywając losy boskiego Eda.
Po niecałej godzinie (Ce zdążyła przeczytać książkę dwa razy!) jej wzrok zaczął nieprzytomnie błądzić gdzieś pomiędzy opisem wyglądu jej wampira i narysowanym na marginesach milionem różowych serduszek. O tak, kochała go miłością bezapelacyjną i dozgonną – jej największym marzeniem było spotkać kogoś podobnie przystojnego i fascynującego zarazem. To niesprawiedliwe, że Edward przypadł w udziale tej suce, myślała często, niech idzie sobie do Jacoba, a jego zostawi mnie!
Zapadła w płytki, przerywany sen pełen gryzących nauczycielek od biologii i matmy, J.Deya robiącego jej sztuczne oddychanie metodą usta-usta i Edwarda wynoszącego dziewczynę ze szpitala na rękach. Byli już prawie pod jej blokiem, gdy zza rogu wyłoniła się Bella i zaczęła biec w ich kierunku – w tym momencie Karolina krzyknęła bez opamiętania. Niestety, nie miała pojęcia, że akurat krzyk stał się w stu procentach rzeczywisty.
- Hej, dobrze się czujesz? – Usłyszała nad sobą aksamitny, męski głos. Otworzyła oczy i ze zdumieniem ujrzała nad sobą kasztanowo-miedziane włosy w charakterystycznym nieładzie, piękne, czarne oczy wpatrujące się w nią z pożądaniem, cudowne wargi, po których błąkał się lekki uśmiech… To był Edward! Edward Cullen w jej domu, w jej pokoju, na jej łóżku! Ale Ce była zbyt zszokowana, by myśleć o czymś nieprzyzwoitym.
- Ciebie tu nie ma – stwierdziła elokwentnie, wyciągając w jego stronę dłoń. – C’nie?
Była przyzwyczajona do snów o tym panu, ale – na Boga! – dotąd nigdy nie pojawiał się przed nią jako iluzja. Iluzja nie rozmyła się jednak, gdy Ce niepewnym gestem dotknęła jej policzka. Edward uśmiechnął się tylko, pozwalając dłoni dziewczyny błądzić po jego włosach, szyi… Opamiętała się w ostatniej chwili.
- Może gdzieś wyjdziemy? – spytał. – Noc jeszcze młoda.
Do diabła, pomyślała Ce, gdy Edward obdarował ją kolejnym doskonałym uśmiechem, on jest prawdziwy! A skoro jest prawdziwy, mam szansę wreszcie powiedzieć mu, co czuję.
- Jasne – odparła po krótkiej chwili zastanowienia.
Edward przybrał na twarz wyraz chłodnego zadowolenia, ale zdradzały go oczy, w których wirowały radosne ogniki. Z galanterią ujął Ce za rękę i oboje opuścili dom. Szli przez ruchliwe jeszcze o tej porze ulice Chorzowa, aż do pobliskiego parku. W pewnym momencie po prostu przystanęli, spojrzeli się na siebie i wybuchnęli śmiechem. Zaczęli biegać wkoło drzew jak małe dzieci, śmiali się głośno, Ce pragnęła, aby chwila ta trwała wiecznie. Edward, przymknąwszy oczy, nie zauważył wystającego z ziemi korzenia, potknął się, i, siłą rzeczy, pociągnął za sobą Ce. Leżeli w dość jednoznacznej pozie, wciąż chichocząc cicho. Nagle Edward przesunął się, tak, że teraz to Ce leżała pod nim. Ucichli. Karolina czuła się całkowicie bezbronna, ale nawet jej się to spodobało. Patrzyła ufnie w piękne oczy wampira, znajdując w nich wyraz radości, ale nie tylko… Odległość między nimi niebezpiecznie malała. Ce, oddychając głęboko, przymknęła oczy. Jego słodkie usta zetknęły się z jej wargami. To był niesamowity pocałunek. Gdy ich wargi odkleiły się od siebie, Karolina skrzywiła się lekko.
- Nie chcę, żebyś teraz odszedł - szepnęła, bardziej do siebie. Cullen uśmiechnął się kątem ust i położył obok dziewczyny. Patrzyli w niebo, wyjątkowo przejrzyste, jak na tą porę roku. Nie potrzebowali niczego, sama obecność drugiej osoby, delikatny dotyk jej boku przy swoim, dawała tyle szczęścia. Edward odwrócił się do Ce, nie chciał tracić więcej czasu na bujanie w chmurach, pragnął po prostu napawać się jej bliskością. Była absolutnie wyjątkowa, inna od wszystkich dziewczyn, które poznał…
Po chwili Karolina również na niego spojrzała i niestety, nie mogła się powstrzymać. Drugi pocałunek, jeśli to w ogóle możliwe, był nawet lepszy od pierwszego. Wargi obojga jakby tylko czekały na połączenie po długiej rozłące, a gdy wreszcie się spotkały, nie chciały się rozstawać. Jakaś starsza babcia, która przechodziła alejką ze swoją wnusią zatrzymała się i uśmiechnęła ciepło, wspominając czasy własnej młodej, romantycznej miłości.
Edward wstał, otrzepał swoją kurtkę z trawy i wyciągnął rękę w kierunku Ce. Dziewczyna podniosła się, ale wampir ani myślał puszczać jej dłoni. Rozkoszowała się jego delikatnym dotykiem.
- Chcę zabrać cię w jeszcze jedno miejsce… - zamruczał jej do ucha. Poprowadził ją wąską, oświetloną przez blade światło latarni, alejką. Wyszli z parku, ale Ce nie obchodziło, gdzie Edward ją prowadzi. Liczyli się tylko oni, ta chwila… i dająca się wyczuć w powietrzu miłość. Nawet nie zauważyła, kiedy wampir się zatrzymał. Rozejrzała się; byli na niewielkim pagórku. Nad nimi znajdowało się piękne, nie przesłonięte mgłą chorzowskich świateł, niebo. Nie chciała zastanawiać się, gdzie są i jakim cudem znaleźli się tak daleko od jakiejkolwiek cywilizacji. Patrzyła na gwiazdy i rozpływała się w tej niesamowitej chwili, w subtelnych pocałunkach, które Edward składał na jej wargach… Nie chciała, żeby to kiedykolwiek się skończyło. Wampir mówił jej o gwiazdach, pokazywał konstelacje na nocnym niebie.
- Co powiesz na to, żeby ta gwiazdka od dzisiaj należała do nas? – spytał, wskazując jaśniejące tuż nad horyzontem ciało niebieskie. Karolina dokładnie zapamiętała gwiazdę i od tamtej pory patrzenie na nią przypominało tę niezwykłą noc. Spędziła z Edwardem wspaniałe chwile. Nie potrzebowali słów, by czuć się szczęśliwi, ich rozognione spojrzenia i kolejne zachłanne pocałunki mówiły same za siebie. Czuła pod stopami zimną trawę, a wokół siebie słyszała subtelny szept wiatru – to wszystko było rzeczywiste, tak samo rzeczywiste, jak poniedziałkowy sprawdzian z biologii, czy ostatnia część przygód jej Elliot. Ce lubiła pisać i, choć nikomu o tym nie mówiła, Edward był tematem stale powracającym w jej opowiadaniach.
Nie sprzeciwiała się, kiedy wampir sprowadzał ją z niewielkiej górki, była szczęśliwa i pewna, że szczęście to nie opuści jej jeszcze przez długi, długi czas.
- Muszę wracać – powiedział, gdy na powrót znaleźli się w miejskim parku.
Dziewczyna tylko spojrzała na niego i obdarzyła ostatnim już pocałunkiem.
- Do zobaczenia.
Ce była dziwnie pewna, że jeszcze się zobaczą.
Wracała tą samą alejką, przy której zaczynała się ich nocna podróż. Wiedziała, że musi wrócić do domu i pouczyć się, za to jakaś inna jej część wciąż nie mogła uwierzyć, że to, co się stało, było prawdziwe. Karolina postanowiła jednak nie zwracać uwagi ani na racjonalne myśli, które kazały jej natychmiast wracać do domu, ani na niedowierzanie. Chciała po prostu rozkoszować się tą jesienną nocą – i myśleć o najwspanialszym prezencie, jaki tylko mogła wymarzyć sobie na urodziny.
Ale już wkrótce okazać się miało, że do końca tego niesamowitego dnia jest jeszcze bardzo, bardzo daleko.
Przemierzała kolejną z uliczek, o których istnieniu dotychczas nie zdawała sobie sprawy – owszem, widziała je kątem oka podczas spotkań z przyjaciółmi, ale nigdy nie przyszło jej nawet do głowy, że zakamarki parku mogą kryć w sobie coś ciekawego. Teraz wszystko było olśniewająco piękne, jakby nie z tego świata – i nie z tego świata wydawała się też siedząca na jednej z ławek postać. Ce zbliżyła się do mężczyzny (bo z całą pewnością był to mężczyzna) i, gdy zobaczyła jego twarz w nierealnym świetle latarni, prawie podskoczyła z wrażenia. Siedział przed nią Zach Braff, jej ukochany Zach! Na widok Karoliny mężczyzna rozpromienił się.
- Witaj, Ce – powiedział. – Czekałem na ciebie.
- J-jak to? – Wyjąkała dziewczyna.
- No, masz urodziny, więc pomyślałem, że wpadnę. – Uśmiechnął się rozbrajająco.
Ce prawie bezwładnie opadła na ławkę, obok ukochanego. Myślała, co samo w sobie wydało się jej nader abstrakcyjne. Zaczynała lubić ten dzień, który na każdym kroku dawał jej kolejnego boga seksu. Zach siedział koło niej i zaglądał w rozpromienione, niebieskie tęczówki. Karolina momentalnie porzuciła naprzykrzające się myśli i uśmiechnęła się. Mężczyzna rozpromienił się, a wyglądał przy tym tak zabawnie, że dziewczyna zachichotała mimo woli.
- A pokażesz mi jak kogoś ratujeesz? - zapytała i spojrzała z nadzieją na aktora, który tak wspaniale grał lekarza w jej ulubionym serialu. Oczy Zacha ciągle śmiały się do niej.
- Jasne, pokażę Ci najbardziej niezawodną metodę. - Rzucił wesoło i nagle pocałował ją w usta. Ce była nieco zaszokowana: to już drugi mężczyzna jej marzeń, który całował ją tego dnia. Samoocena gwałtownie jej podskoczyła, a Karolina zaczęła odwzajemniać pocałunek.
- No i teraz trzeba by robić uciski, gdzieś tu - pokazał nieskładnie w okolicy dekoltu jej bluzeczki. Całkiem wydatnego dekoltu, szczerze mówiąc. Dziewczyna skrzywiła się.
- Ale to przecież oddechy są ważniejsze? - Zapytała kapryśnie. Zach uśmiechnął się.
- Pewnie. Może nie do końca z medycznego punktu widzenia, ale... Tak, definitywnie oddechy są najważniejsze. - Braff wyszczerzył się radośnie. Nagle skoczył na równe nogi i wyciągnął ręce w stronę Ce. Karolina złapała jego dużą, strasznie seksowną dłoń i prawie że pobiegła, ledwie nadążając za jego sprawnym krokiem.
- Gdzie idziemy?
- Zobaczysz - odparł tajemniczo i zaszczycił dziewczynę zniewalającym uśmiechem. Karolina nie potrzebowała więcej informacji, nauczyła się już, że nie ma zbyt wiele do gadania, i właściwie nie żałowała decyzji podjętych tej nocy przez jej idoli. Szła grzecznie, zastanawiając się, co też tak bardzo chce jej pokazać ten mężczyzna, że prawie biegnie ze śpiewem na ustach. Wiedziała, że może się spodziewać po nim wielu rzeczy – ale miejsce, w którym znaleźli się kilka minut później, zaskoczyło ją do głębi. Stali oto przed bramą wesołego miasteczka! Zach podszedł bliżej i pchnął ją, nic nie robiąc sobie z tego, że jest zamknięta na cztery spusty. Skłonił się szarmancko i wskazał Karolinie przejście. Dziewczyna niepewnie weszła na zagrodzony teren – bała się, że ktoś ich złapie, w końcu byli tu nielegalnie.
- O nic się nie martw – rzekł Zach, jakby czytając jej w myślach. – Od czego chcesz zacząć?
- Hm, może… - Ce rozejrzała się po uśpionym terenie miasteczka. – Zamek strachów?
Lubiła oglądać horrory, bać się, chociaż po takim seansie najczęściej nie mogła spać przez kilka następnych nocy. Teraz jednak była pewna, że wizyta w zamku nie zostawi w jej psychice spustoszenia – była z Zachem i tylko to się liczyło. Złapał ją za rękę i przeprowadził przez labirynt karuzel i miniaturowych strzelnic, aż do ciemnych drzwi zamku. Wszedł po schodkach i otworzył je. Zobaczyła ciemność i poczuła, jak narasta w niej strach. Wtuliła się mocniej w Zacha i wyszeptała:
- Może to nie był jednak dobry pomysł?
- No co ty, chodź! – Uśmiechnął się. – Tylko trzymaj się blisko mnie.
Ce nadal czuła się nieco niepewnie, ale jeszcze mocniej chwyciła Zacha i weszła za nim do zamku. Ufała mu, ale i tak pragnęła wyjść stąd jak najszybciej. Wsiedli do głośno skrzypiącego wózka - sam ten dźwięk przyprawiał o dreszcze – który nagle, sam z siebie ruszył. Przerażona Karolina ścisnęła rękę Braffa. Mężczyzna spojrzał na nią z troską. Jechali w ciemności i zupełnej ciszy, nie licząc odgłosów wagonu i ich głośnych, przyspieszonych oddechów. Wokół leżały różne kiczowate, udające mrok przedmioty typu plastikowych czaszek, czy porwanych pajęczyn. Może to ten kicz tak bardzo przerażał, Ce nie wiedziała, ani nie chciała tego wiedzieć. Myślała o najbardziej przyjemnych rzeczach, które udało się jej przypomnieć, gdy nagle z mroku wyskoczył ogromny kościotrup, krzycząc głośno. Ce wrzasnęła i wtuliła się w silne ramiona Zacha. Nie wychyliła się już do końca trasy, ściskała tylko mocniej mężczyznę, gdy na ich drodze pojawiały się przerażające dźwięki sygnalizujące pojawienie się kolejnych strachów. Zach cały czas gładził ją po głowie i szeptał czułe słówka. Zupełnie nie przejmował się tym, co działo się wokół nich. Zależało mu tylko na tym, żeby czuła się bezpiecznie. Wreszcie dojechali do końca.
Wyszli z wagonu w zupełnej ciszy, a dobry humor jakoś się ulotnił. Braff wpadł na pewien szalony pomysł i zaciągnął Karolinę do sekretnego pomieszczenia. Ce ostrożnie pchnęła wielkie wrota i… Znaleźli się w gabinecie luster. Po twarzy Zacha błąkał się głupi uśmiech. Ce też trochę się rozpogodziła, a już po chwili oboje wyli ze śmiechu, oglądając swoje powyginane postacie, rozciągnięte, pocięte, i dziwnie zdeformowane twarze.
Nie mogła przestać się śmiać jeszcze długo po tym, jak wyszli z gabinetu. Zach obserwował jej spontaniczne wybuchy radości ze swoim nieodłącznym uśmiechem, tym samym, za który niegdyś pokochała serialowego J.Deya. Mężczyzna odprowadził ją pod sam blok, w drodze dużo rozmawiali. Wreszcie miała okazję go poznać – często zastanawiała się, jaki Zach jest naprawdę. Okazał się inteligentnym, dowcipnym mężczyzną, któremu całkiem zasłużenie oddała swoje serce.
- Jesteś wspaniała, Ce – powiedział.
Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku, później oboje spojrzeli sobie w oczy i uśmiechnęli się. Wreszcie Karolina odwróciła się i pchnęła drzwi swojego bloku. Wspięła się po schodach i niezauważona przemknęła do swojego pokoju. Z okna obserwowała jeszcze, jak oddalająca się opustoszałą już ulicą postać Zacha Braffa odwraca się i macha jej na pożegnanie. Stała jeszcze w oknie przez pewien czas, wspominając zdarzenia minionego dnia. Nie mogła uwierzyć, że dwóch facetów jej snów pojawiło się praktycznie znikąd w Chorzowie i tak skutecznie umiliło jej znienawidzony dzień urodzin. Za nic nie chciała, aby ten dzień się skończył. Nie żałowała niczego, nawet zachowania, które w żadnym wypadku nie przystało na grzeczną, porządną gimnazjalistkę. Właściwie już tęskniła za gorącymi, długimi pocałunkami Edwarda, i tymi słodkimi, namiętnymi, kradzionymi przez Zacha. Po chwili ziewnęła szeroko i rzuciła się na łóżko. Zasnęła od razu.

***

Zwykłe uliczne odgłosy nigdy nie były dla Karoliny żadną przeszkodą, tym razem jednak nie mogła spać, słuchając klaksonów samochodów i sygnałów karetek. Otworzyła powoli oczy i przeciągnęła się. Ziewając, podeszła do szafy, żeby wybrać jakiś strój na dziś. Przechodząc koło biurka, strąciła jakąś kartkę, a że była pedantyczną Panną, natychmiast schyliła się po papier. W pierwszej chwili pomyślała, że śni, przetarła więc oczy. Gdy to nie pomogło, uszczypnęła się boleśnie w rękę. Kartka wciąż tam była.
- Ce, zamknij oczy, policz do pięciu i kartka zniknie. W innym wypadku idziemy szukać najbliższego psychiatryka - powiedziała rzeczowo. Odetchnęła głęboko i zamknęła oczy. Liczyła wolno, pełna głupiej nadziei, że papier nie zniknie. Otworzyła powoli lewe oko. Kartka nadal tkwiła w jej dłoni. Zamrugała szybko i spojrzała na papier. Uśmiechnęła się radośnie i rozerwała szybko wściekle różową kopertę w serduszka i całuski z wielkim czarnym, mhrocznym napisem "DlA CeUsI ;************************8888".
Wyjęła z niej jeszcze bardziej różową kartkę i zaczęła wczytywać się w napisane tym samym, zuym mazakiem, słowa.

Jesteś wspaniała, Cee!
Wrócimy do Ciebie za rok, w kolejne urodziny,
pamiętaj o nas! ;*******8888eighteight

Edzio & Zach Company.


Przeczytała liścik jeszcze raz, jeszcze i jeszcze, aż do chwili, gdy wreszcie dotarło do niej, że wczorajsza noc nie była snem. Uśmiechnęła się, miała ochotę wręcz skakać z radości.
Wkrótce, bo jeszcze tego samego dnia, różowa koperta zajęła honorowe miejsce na jej zagraconym biurku, a Ce uśmiechała się zawsze, gdy tylko na nią spojrzała.
Od tamtej pory dziewczyna kochała swoje urodziny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ce.
Edward is mine


Dołączył: 29 Cze 2007
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 21:42, 06 Wrz 2008    Temat postu:

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! :*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:* orgazm, orgazm, orgazm, orgazm, orgazm, orgazm, ogólnie euforia.
KOCHAM WAS, KUR.WAAAAAAAA!
AAAAAAAAAAAAAAA!
no co ja mam powiedzieć, to jest moje ulubione opowiadanie, ulubione wszystko, styl, w ogóle pięknie, ślicznie, mraÓ i w ogóle zajebiście, kur.waaaaaaaa!
nie no, pięknie, ślicznie, kocham Was, orgazm, euforia, kocham Was, powtarzam się i w ogóle. kocham Was, no!
kochaaaaaaam!
to jest najlepszy prezent jaki dziś dostałam, znaczy się w ogóle to od Was i Żelli były najlepsze, w ogóle mraÓ, laski, noooo!
kochaaaaaaam!
kochaaaaaaam!

;*;*:*:*:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cyzia
dr harrison-karev


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1916
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: SGH

PostWysłany: Sob 21:45, 06 Wrz 2008    Temat postu:

Ach, ta nasza zboczona kochana społecznośc Very Happy
Bardzo się cieszę, że się podobało, pisanie też było bardzo miłe Smile

Jeszcze raz WSZYSTKIEGO co najwspanialsze, spełnienia marzeń i wgl Very Happy I masz lubic urodzinqi, z nami się nie da inaczej, masz pamiętac Very Happy

Mraó :*:*:*:*:*:*:*:*:*

edytka: Martu, przeboski ten fotomontaż jest Very Happy
i wgl John z mego avataru mówi, że ten kwiatek to dla Ciebie Ceuś, i życzy najlepszego Very Happy Laughing :*:*:*:*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cyzia dnia Sob 21:47, 06 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ce.
Edward is mine


Dołączył: 29 Cze 2007
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 21:47, 06 Wrz 2008    Temat postu:

ja już przez Was urodziny kocham, no ;*;*;*;*

w ogóle pięknie, no, ja Was kcoham, urodziny kocham, "peace!" w ogóle!!!!!!!! :*:*:*:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
widmo z bijącym sercem.


Dołączył: 08 Cze 2007
Posty: 1964
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:36, 06 Wrz 2008    Temat postu:

Najszczersze życzenia CeUs!u, loFFciam CiĘ sŁiT ;****
Kokurwacham nawet, żyj sto lat! ^^

a pisało się zajebiście xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
żella
100% fangirl


Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 4409
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żelciaków

PostWysłany: Nie 2:27, 07 Wrz 2008    Temat postu:

O rety - jeśli mogę się wtrącić wgl Very Happy - fick jest kompletnie zajebiaszczy! xD Taki słiiit, no i chyba największe bóstwa Ceowe są w nim brane pod uwagę xD Czułe i kochane <3 Świetna robota, oż Wy lilijki! xDDD
Ale ej, muszę. Ten potykający się Edward - od razu widać, że nie czytałyście Twilight Laughing xDDD Ale tak sobie mówię, chowajcie grabie :*

Ce, jeszcze raz, kolejny raz (złożyłam życzenia pierwsza! *chwali się* xD), chociaż już "nieco" się spóźniłam z tymi życzeniami forumowymi - wszystkiego najlepszego! :* Zdrówka, szczęścia, radości, banana na twarzy, dużo Roba, Zacha i jeszcze-kogoś xDDDDD Żebyś zawsze była kochaną Ce, z którą mogę do woli rozprawiać o RPattzie (i innych.. sprawach XD) i nie bać się, że mnie weźmiesz za kompletną idiotkę xDD :*

To ja dorzucę mój prezencik, coby tak dla potomności był Laughing Natchnieniem była rozmowa z Ce o nielubieniu dzieci przez RPattza + fotka na fbl-u Ce xD


hihi xD

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez żella dnia Nie 2:29, 07 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cyzia
dr harrison-karev


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1916
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: SGH

PostWysłany: Nie 9:02, 07 Wrz 2008    Temat postu:

To może i ja dorzucę moją tapetkę, a co, też lubię się chwalic, a ta wyjątkowo wyszła Very Happy

[link widoczny dla zalogowanych] :****************************8888888888888888888eighteighteight...Ceee!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cyzia dnia Nie 9:03, 07 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
widmo z bijącym sercem.


Dołączył: 08 Cze 2007
Posty: 1964
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:18, 08 Wrz 2008    Temat postu:

Ja to jednak nie mam zdolności graficznych Very Happy

ŻellQ, każdy może się potknąć... Tylko, że S.Meyer nie lubi o tym pisać ^^.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ce.
Edward is mine


Dołączył: 29 Cze 2007
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 18:09, 08 Wrz 2008    Temat postu:

Laski, dzięki Wam w ogóle za wszystko ! :*:*:*:*:*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mysza
[H]ouse addiction


Dołączył: 28 Lip 2007
Posty: 3220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:51, 08 Wrz 2008    Temat postu:

ja się dołączam do wszystkiego, co zostało wypisane powyżej , bo chyba wszystko zostało już powiedziane xD no i głupio mi, że tak bez prezentu :< wyybacz!
(:

Kochamy Cię C.!!!! ;**** Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Angie



Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z Nibylandii

PostWysłany: Wto 16:50, 09 Wrz 2008    Temat postu:

u-ła

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Liceum o tradycji i smaku angielskiego króla. Strona Główna -> Offtop Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin